Jak wam minął ten drugi listopadowy długi weekend? Przyjemnie i leniwie? Czy przyjemnie i pracowicie? Nie uważacie, że każdy weekend mógłby trwać trzy dni? Jak dla mnie mógłby - ten jeden dzień w zapasie robi sporą różnicę. Jest czas na przyhamowanie po tygodniowej gonitwie, na wyspanie się, a jak się człowiek wyśpi, to jakoś mu też kreatywność się odradza i kipi uszami;)
I taki to był ten mój weekend, trochę bardziej kreatywny. Był czas na spanie, na gotowanie, na bieganie i na dłubaninę rękodzielniczą. Pierwsze, co wydłubałam, to czapka. Prosta, wykrojona ze swetra, który większość czasu przewisiał w szafie, a materiał ma bardzo przyjemny. Do kompletu chcę jeszcze wydłubać szalo-komin. Największą frajdę sprawiło mi wszywanie moich własnych, najwłaśniejszych metek z logo:))
Drugą rzeczą, jaką zmajstrowałam, był pojemnik do odkładania brudnych łyżek, noży, chochelek, łopatek... czego tam się nie używa podczas gotowania. Ktoś powie - można na talerzyk, można na deskę, można na blat... można, pewnie:) ale w mojej mikroskopijnej kuchni każdy wolny kawałek blatu jest na wagę złota, więc pojemnik musiał być w pionie, nie w poziomie. Podczas weekendowego rajdu po antykwariatach nie znalazłam takiego naczynia. Ale po powrocie do domu mój wzrok padł na słoik po cukinii marynowanej z curry (mniam!). Jest odpowiednio wysoki, swobodnie można do niego włożyć prawie każde kuchenne utensylium. Obkleiłam go tylko samoprzylepnym papierem w kratkę, dołożyłam sznureczek i koraliki, i voila! Za free i jeszcze z recyklingu:)
Wracamy do szycia - zaraz będzie połowa listopada, nim się obejrzymy, już będą święta Bożego Narodzenia. Rozpoczęłam, na razie nieśmiało, produkcję choinkowych ozdób. Z wyszperanej w secondhandzie spódnicy z bawełny w szarą kratkę na początek wycięłam serduszka. Mam w planie jeszcze gwiazdy oraz choinki. Oczywiście muszę je jeszcze ozdobić.
Opisane są jako wstążki do pakowania, ale według mnie świetnie się nadają do wszywania jako zawieszki, a dodatkowym plusem jest, że wpisują się kolorystycznie w mój pomysł:)
A przed nami kolejny weekend, już nie trzydniowy, ale jednak - dwa dni wolne! Jakie plany? Szyciowe, wyjazdowe, leniuchowe? u mnie wszystkiego po trochu. Miłego Wam życzę weekendu!
pędzę lecę do rossmana, to może takie dorwę ;d recykling fajny ;d
OdpowiedzUsuńmyślę, że jeszcze dorwiesz:) uważaj też na ozdoby świąteczne - fajne są. Na razie kupiłam tylko jedno serce z drewna, ale coś czuję, że na tym się nie skończy...
UsuńDzieje się, dzieje u Ciebie: ) Czapka wygląda na milutką, lubię takie i kolor odpowiedni: ) Recyclingowy słoik wygląda świetnie, a z ozdobami świątecznymi to pognałaś- ja jeszcze jestem w polu: )
OdpowiedzUsuńdziękuję, uwielbiam tę czapkę:) z ozdobami wystrzeliłam, ale teraz się zastopowało. Nic to, do świąt jeszcze trochę, chyba zdążę:)
UsuńFajna czapka, opadający tył to mój ulubiony czapkowy krój :) Wstazki w rossmanie wow! i to jakie ładne. Może jeszcze je dorwę ;)
OdpowiedzUsuńleć do Rossmana, bo naprawdę, fajowe są:) a czapka to taki fajny uszytek - szybki, prosty, a tyle radości:)
UsuńFajna czapka! A ja przez weekend sprzątałam (w tym szafę ze szmatami) i w efekcie dzisiaj zajmowałam się trzema projektami na raz... no kiedyś przecież skończę, nie? :-D
OdpowiedzUsuńno ba, pewnie, że skończysz:) a miałam tyle planów, ale życie plany lubi zmieniać i ostatecznie jedyną szyciową rzeczą, jaką zrobiłam, było podłożenie za długich spodni -ale nie wiem, czy to się liczy...
UsuńNo ba - pewnie że się liczy, i to dwa razy bo za każdą nogawkę :D
Usuńto już jestem spokojna:) jak się liczy, to zawsze coś:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń