czwartek, 21 listopada 2013

Poradnik prezentowy DIY, cz. I


Zbliżają się Święta - pewnie już wszyscy o tym wiedzą;) czy już zaczynacie myśleć o prezentach dla bliskich osób? Czasem trudno coś wybrać w natłoku gadżetów, reklam i promocji. Czasem wszystko wydaje się oklepane. A czasem chciałoby dać coś od serca, coś wyjątkowego, co podkreśla więź z drugą osobą i to jak jest dla nas ważna. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale prezenty zrobione własnoręcznie to chyba najfajniejsze i najbardziej ujmujące podarki na świecie. Nawet samodzielnie zrobiona świąteczna kartka z wypisanymi odręcznie życzeniami jest wspaniałym prezentem!
Jest jeszcze trochę czasu, by coś samemu zmajstrować. Przeglądając otchłanie sieci wybrałam dla Was parę tutoriali na rzeczy, które są łatwe do zrobienia, a ucieszą obdarowanego/obdarowaną. Na razie część pierwsza, bez żadnego klucza - dla dorosłych, dla dzieci - dla wszystkich. Pod zdjęciami linki odnoszące do stron z tutkami.

1. Małpka zrobiona ze skarpetki - moim zdaniem genialna:) Nawet nie trzeba maszyny do szycia, można zrobić ręcznie - a wyglądają świetnie i są takie kochane:) Sama bym chętnie do takiej się przytuliła.


źródło


2. Poduszka z motywem płatka śniegu - nie dość, że własnoręcznie zrobiona, to jeszcze udekoruje dom na święta:) 

źródło


3. Kosmetyczka na przydasie - powiedzmy szczerze, że kosmetyczka przyda się zawsze i wcale nie trzeba mieć jednej, prawda? Ja to bym zagospodarowała takich z dziesięć co najmniej;) Uszyte z ładnych skrawków cieszą oko i są praktyczne - a to też bardzo ważne w prezentach.

   



4. Kubki dla niej i dla niego - wiem, że kubki są oklepane - mamy ich po kilkanaście w domu. Ale nie macie tak, że jak widzicie ładny kubek, to zapominacie o tej całej reszcie, która piętrzy się w szafce w kuchni?? No ja tak mam! Łatwo namalować lub napisać coś na kubeczku. A jakoś tak milej z takiego kubka pić herbatę lub kawę.



5. Przenośna gra w warcaby - wystarczy kupić bawełnianą podkładkę na stół i farbę do tkanin - proste? Proste. A ile frajdy sprawia!


 Na dzisiaj wystarczy, ale ciąg dalszy nastąpi - jest tyle fajnych rzeczy, które można zrobić:)

środa, 13 listopada 2013

Co się zmajstrowało w weekend

Note: post powstał tuż po weekendzie, którego już nikt pewnie nie pamięta, że był, ale musiałam zrobić zdjęcie czapki, no i oczywiście moja logistyka się rozłożyła i rozjechała, i wyszło, że nie ogarniam rzeczywistości:) ale jest zdjęcie, więc można czytać:)

Jak wam minął ten drugi listopadowy długi weekend? Przyjemnie i leniwie? Czy przyjemnie i  pracowicie? Nie uważacie, że każdy weekend mógłby trwać trzy dni? Jak dla mnie mógłby - ten jeden dzień w zapasie robi sporą różnicę. Jest czas na przyhamowanie po tygodniowej gonitwie, na wyspanie się, a jak się człowiek wyśpi, to jakoś mu też kreatywność się odradza i kipi uszami;)

I taki to był ten mój weekend, trochę bardziej kreatywny. Był czas na spanie, na gotowanie, na bieganie i na dłubaninę rękodzielniczą. Pierwsze, co wydłubałam, to czapka. Prosta, wykrojona ze swetra, który większość czasu przewisiał w szafie, a materiał ma bardzo przyjemny. Do kompletu chcę jeszcze wydłubać szalo-komin. Największą frajdę sprawiło mi wszywanie moich własnych, najwłaśniejszych metek z logo:))



Drugą rzeczą, jaką zmajstrowałam, był pojemnik do odkładania brudnych łyżek, noży, chochelek, łopatek... czego tam się nie używa podczas gotowania. Ktoś powie - można na talerzyk, można na deskę, można na blat... można, pewnie:) ale w mojej mikroskopijnej kuchni każdy wolny kawałek blatu jest na wagę złota, więc pojemnik musiał być w pionie, nie w poziomie. Podczas weekendowego rajdu po antykwariatach nie znalazłam takiego naczynia. Ale po powrocie do domu mój wzrok padł na słoik po cukinii marynowanej z curry (mniam!). Jest odpowiednio wysoki, swobodnie można do niego włożyć prawie każde kuchenne utensylium. Obkleiłam go tylko samoprzylepnym papierem w kratkę, dołożyłam sznureczek i koraliki, i voila! Za free i jeszcze z recyklingu:)


Wracamy do szycia - zaraz będzie połowa listopada, nim się obejrzymy, już będą święta Bożego Narodzenia. Rozpoczęłam, na razie nieśmiało, produkcję choinkowych ozdób. Z wyszperanej w secondhandzie spódnicy z bawełny w szarą kratkę na początek wycięłam serduszka. Mam w planie jeszcze gwiazdy oraz choinki. Oczywiście muszę je jeszcze ozdobić. 


Jak widać na zdjęciu, mam pewne braki w zapasach, bo każda zawieszka jest inna:) ale wystarczyło wybrać się do Rossmanna, żeby zupełnym przypadkiem trafić na takie o:


Opisane są jako wstążki do pakowania, ale według mnie świetnie się nadają do wszywania jako zawieszki, a dodatkowym plusem jest, że wpisują się kolorystycznie w mój pomysł:)

A przed nami kolejny weekend, już nie trzydniowy, ale jednak - dwa dni wolne! Jakie plany? Szyciowe, wyjazdowe, leniuchowe? u mnie wszystkiego po trochu. Miłego Wam życzę weekendu!

sobota, 9 listopada 2013

Sweterek na deseczkę dla dużej Oli:)

 Tym razem coś, co zmajstrowałam dla mojej koleżanki - poprosiła mnie o uszycie etui na tableta. Wystarczyło odrysować tableta na kartce, wykroić część wierzchnią (ten sam materiał, z którego powstał plecaczek) oraz wewnętrzną - miękki polarek, żeby tablet się nie zarysował - zszyć, wywrócić na lewą stronę, dodać kolorowy akcent w postaci skórzanego paska ... i gotowe! Podobno jej rodzina ochrzciła etui mianem "sweterka na deseczkę" :) bardzo fajne określenie.






sobota, 2 listopada 2013

Plecaczek dla małej Oli

Niedawno powstał mały plecaczek dla córki mojej przyjaciółki. Jestem z niego podwójnie dumna - raz, że to pierwszy plecak, który wyszedł pod moich palców. Dwa - zrobiłam go wedle własnego pomysłu i wykroju. Uszyty jest z grubej bawełny - materiał w kwiaty zakupiony w IKEA, a bordowy to zdobycz z secondhandu. Uwielbiam takie zdobycze.